Od nędzy do pieniędzy
Opis
Urodziłem się na końcu świata, a jeśli
nie świata, to na pewno na końcu mapy. Najlepszy dowód, że u nas
autobusy zawracały, bo dalej drogi już nie było. Miasteczko, z którego
pochodzę, było niewielką osadą znajdującą się na granicy
polsko-sowieckiej; dzisiaj jest to granica z Białorusią. Nazywało się
Kodeń i słynęło z tego, że mieli tam swój dwór i dobra książęta
Sapiehowie. Po dworze pozostały ruiny, dobra rozparcelowano, ostały się
tylko dwa kościoły. Jeden ma prawie sześćset lat, drugi jest o dwa wieki
młodszy. Sapiehowie kodeńscy wsławili się tym, że któryś z ich przodków
skradł z Rzymu obraz cudownej Matki Boskiej, za co go ówczesny papież
wyklął z Kościoła, skazując równocześnie na potępienie i wieczne męki
piekielne. Sapieha się jednak uparł i obrazu nie oddał. Dzisiaj nazywa
się on obrazem Matki Boskiej Kodeńskiej i ma własności cudotwórcze. Dwa
razy w roku odbywają się w związku z nim odpusty.
Przed ostatnią wojną Kodeń był typowym miasteczkiem kresowym, z dużą
liczbą Żydów, synagogą, z ryneczkiem zapełnionym straganami i
sklepikami, do których zjeżdżali chłopi z okolicznych siół, aby się z
Żydami targować. W czasie okupacji Niemcy Żydów wywieźli i wymordowali
co do jednego. Wydawało się, że jedynym, któremu się jednak uda przeżyć,
będzie młody Pinkus, znajomy mojego dziadka. Pinkus chował się długi
czas po chłopskich stodołach, ale go Niemcy pod koniec wojny wywęszyli i
zastrzelili, gdy przemykał przez pole z jednej kryjówki do drugiej. Mój
ojciec miał więcej szczęścia. Niemcy jedynie postrzelili go w nogę, gdy
uciekał na koniu, którego Szwaby chcieli dziadkowi zarekwirować. Samego
dziadka, ojca mamy, też omal nie zabili, gdy – nie wiedząc o ostatniej
wywózce Żydów – przyszedł do żydowskiego szewca, by zabrać swoje buty z
naprawy. Niemcy początkowo wzięli go za właściciela warsztatu, który
jakimś cudem uciekł z transportu. Na szczęście ktoś dziadka rozpoznał i
skończyło się na krwawym pobiciu.
Od małego żyliśmy w zgodzie z naturą. Wstawaliśmy wraz z kurami i kładli
się z kurami, pracując od świtu do nocy na pięciu hektarach jałowej,
niepłodnej roli. Mieliśmy półtorej krowy, jedną dużą, starą, drugą
młodą, która potem urodziła cielę i wtedy mieliśmy dwie pełne krowy.
W Kodniu pasienie krów zorganizowane było w rodzaj spółdzielni.
Gospodarze grupowali wszystkie krowy i wysyłali je na pastwisko w
towarzystwie oddelegowanego przez wieś, dyżurnego pastucha. Co dwa
tygodnie tę zaszczytną funkcję pełniłem ja i mój młodszy brat Zdzicho.
Pasienie krów sprawiało nam jednak trudności, bo jak na małych chłopców
było to zajęcie bardzo odpowiedzialne. W południe bowiem zlatują się do
krów muchy i gzy. Krowy się wtedy płoszą, wierzgają, uciekają ze
„spółdzielni”. Co prawda w szkole nas uczyli, że świat ma cztery strony,
ale jednak w przypadku krów, trzydzieści zwierząt potrafiło rozbiec się
w trzydzieści różnych stron świata. Jak je teraz dogonić, jak spędzić z
powrotem? Ogarniała mnie rozpacz, gdy po ataku gzów nie mogłem się
doliczyć stada. W pobliżu pastwiska był las. Znajdź człowieku krowę w
lesie! Pasienie krów było dla mnie jednym wielkim stresem. Z rana, pół
biedy, kiedy jednak przylatywały muchy, przeżywałem dramat. Spokój
powracał dopiero wieczorem; zbieraliśmy kawałki chrustu, patyki,
wysuszone krowie łajno, zapalaliśmy ognisko i piekli w nim ziemniaki.
Pieczone ziemniaki były wspaniale. Nie chciało się wtedy do domu wracać,
tak było przyjemnie.
fragment książki
Książka „Od nędzy do pieniędzy” jest jednym z najlepszych przewodników biznesowych jakie dotąd poznałem. Przeczytałem wiele publikacji na ten temat /chyba większość wydań, głównie amerykańskich autorów jakie ukazały się dotychczas w języku polskim/, więc myślę że mam odpowiednie porównanie. Opisana w niej prawdziwa historia polskiego emigranta, który ze wsi gdzieś na końcu świata wyrusza do Ameryki, pokazuje co to znaczy być tak naprawdę upartym i wytrwałym. W życiu i biznesie, w warunkach prawdziwej konkurencji. Autor przedstawia wiele autentycznych faktów na temat wprowadzania nowych firm na giełdę. Książka opowiada również o tym, jaka jest droga powstawania nowych produktów w warunkach amerykańskich. Uważam że barwna historia życia Tad’a Witkowicza to doskonały materiał na scenariusz filmu opowiadającemu o tym, jak przez wytrwałość, wiarę w sukces i naprawdę ciężką pracę spełnia się „american dream”. Polecam tą książkę ludziom, którzy z całych sił pragną osiągnąć w życiu sukces. Lektura jest bardzo wciągająca. Przeczytanie jej zajęło mi 3 kolejne wieczory. Na pewno za jakiś czas znów do niej zajrzę. Teraz chcę żeby przeczytała ją moja żona.
Krzysztof S.
Kraków
Bardzo dziękuję za lekturę „Od Nędzy do Pieniędzy”. Oto kilka moich uwag wiążących się z tą lekturą.
W ostatnich dwudziestu latach krajobraz polityczno-gospodarczy Polski zmienił się diametralnie i zmienia się nadal. Polska stała się integralna częścią Unii Europejskiej i tworzy nowe dynamiczne społeczeństwo lepiej rozumiejące realia otwartego rynku. Tad Witkowicz bohater biograficznej książki „Od Nędzy do Pieniędzy” wyrastał w innych polskich warunkach, kiedy założenie własnej prywatnej firmy było nieosiągalną mrzonką. Tad jednak wyjechał z kraju i znalazł się w Ameryce. Jego losy są fascynujące, egzotyczne, pełne ryzyka, odważnych przedsięwzięć, częstych porażek i wielkich sukcesów zarówno osobistych jak i zawodowych.
Książka ta jest doskonałą lektura
dla osób chcących lepiej poznać prawa, pułapki i realia wolnego rynku
oraz szanse, które ten rynek otwiera przed każdym z nas. Taki rynek
teraz przecież również funkcjonuje i umacnia się w Polsce. Dlatego też
lektura ta jest dla nas wszystkich bardzo aktualna, ciekawa i
inspirująca. Gorąco polecam. Czyta się łatwo, przyjemnie i z zapartym
tchem.
Lech Mieczysław Nowak
Sydney, Australia